Zaczynam od Jastarni. Właśnie stamtąd wróciłam - wypoczęta i oczarowana. To zdecydowanie prowincja (odległość od Warszawy ponad 400 km)-ale jej urok jest zdecydowanie nie-prowincjonalny.
Sam wjazd na Półwysep Helski robi wrażenie ("morze"po obu stronach drogi -jakby na wyciągnięcie ręki, w najwęższym miejscu jest 150 m). Odcinamy się zatem od reszty kraju i znajdujemy w małym raju:). Jest koniec maja, zatem mało ludzi, morze, pusta plaża...Sama historia Półwyspu jest bardzo interesująca, generalnie to historia zmagań człowieka z przyrodą. Do tej pory czuć ten klimat patrząc na chatki rybaków - małe i jakby skulone w obronie przed atakami morza i wiatru, liczne kapliczki, drzewa powyginane przez wiatry.
Tą nierówną walkę prowadzą Kaszubi-rdzenni mieszkańcy-fajnie, że kultywują tu dawne tradycje (liczne imprezy np. pielgrzymka morska Kaszubów z Kuźnicy do Pucka),a nazwy ulic , knajpek itp są w jęz. polskim i kaszubskim.
Sam Półwysep ma długość 34 km -można usadowić się pośrodku (jak ja) i - oprócz leżenia na plaży -robić sobie świetne piesze czy rowerowe wycieczki . Do najbliższych miejscowości jest blisko - do Kuźnicy ok 7 km, do Juraty ok. 3 km, na Hel ok 15 km. Wypożyczalnie rowerów są na miejscu (ja korzystałam z Ottobike.pl , ul. Rynkowa 3 -polecam!).
Byłam kiedyś w Juracie - wydawała mi się taka elegancka i dystyngowana... teraz odkryłam uroki Jastarni - małe uliczki, domki rybaków, zaciszne zakątki, mały port...
i oczywiście piękna plaża.....
I oczywiście nie mogę się powstrzymać od wrzucenia kilku fotek z Jastarni przedwojennej ...
Dokładne informacje o Jastarni i okolicach znajdziecie na licznych stronkach - ja mogę jedynie zachęcić do wyjazdu i zapewnić, że warto !
cdn.....






Czekam z niecierpliwością na kolejne relacje z terenu :)
OdpowiedzUsuń